Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 26 czerwca. Imieniny: Jana, Pauliny, Rudolfiny
10/12/2023 - 07:25

Testament – ostatnia wola zanim kostucha się objawi. Kiedyś był normą, a teraz?

W konsumpcyjnym świecie, bo taki teraz jest - myślimy raczej o sprawach doczesnych. Robimy plany, myślimy przyszłościowo. Żyjemy szybko w biegu, w stresie. Nie zastanawiamy się nad tym, jakie kroki podjąć na wypadek śmierci. Po każdego z nas upomni się śmierć. Jednych zabierze wcześniej, innych później. Tylko część osób porządkuje swoje sprawy na wypadek śmierci. W Polsce zaledwie kilkanaście procent decyduje się na sporządzenie u notariusza testamentu czyli swojej ostatniej woli.

Uposażenie na jakiś cel

Często na początku, jak wspomniano było polecenie uposażenia jakiś kościelnych dóbr lub remont jakiegoś kościelnego obiektu, jak np. w innym nowosądeckim testamencie – Teresy Kamieńskiej z 1840 roku: Na wymalowanie Kościoła OO. Jezuitów w Nowym Sandczu i na upiększenie iego przeznaczam dwieście ryńskich w monecie konwencyonalney 10 miesięcy po pogrzebaniu ciała moiego na ręce przełożonego ich wypłacić… W  późniejszych czasach w  miejskich testamentach darowizny na rzecz instytucji kościelnych zostały zmienione na cele charytatywne, społeczne albo publiczne. Tak jest we wzorcowym testamencie z wyżej wymienionego wydawnictwa lwowskiego z końca XIX wieku: Pragnąc nadto utrwalić pamięć ziemskiego mego pobytu, jakim czynem pożytku publicznego, zapisuję 2000 złr. na instytucję „Macierzy Polskiej”, którą tą kwotę, syn mój Józef, najdalej w ciągu roku do kasy krajowej złoży

Podział majątku

Następnie była najważniejsza prawna część – podział majątku. W sytuacji, gdy umierał mężczyzna, często w tamtych czasach (I połowa XIX wieku), postanawiał „wesprzeć” swoją żonę w prowadzeniu gospodarstwa poprzez ustanowienie współopiekunów, spośród swoich przyjaciół i rodziny, świadków przy sporządzaniu testamentu: Gdy żonę moią kochaną imieniem Katarzynę z Kępońska [Kępońskich? – przyp. S.R] morową dobrą gospodynią i matkę dzieci swoich bydź widzę, tedy ustanawiam też za opiekunkę dzieci wyżey wzmiankowanych trojga dzieci swoich do który za współopiekunów upraszam sławetnych Wojciecha Kotlarskiego i Grzegorza Łagoza aby aż podług obowiązków współopiekonskich żonę moyą we wszystkich przypadkach radą swoią wspierali iako tyż o dobro dzieci tak przed iey iako i po iey śmierci ściśle czuwali. Dobra żona nie była całkiem ubezwłasnowolniona: Jednakowoż żona moia całym majątkiem tak ruchomym iak i nieruchomym aż do dojścia wieloletniości dzieci moich spokoynie sobie rządzie i  dzieciom przyzwoitą edukację dawać [niewyraźne słowo – przyp. S.R.] ich przyzwoicie opatrywać będzie powinna. Tak zapisane zostało w  testamencie wspomnianego Błażeja Kumora. Na końcu bywały w testamentach błogosławieństwa dzieci i przesłania dla nich, jak w ostatniej woli wymienianego już Jana Kuternogi: Zeszło na wszystkie dzieci błogosławieństwo ojcowskie udzielone, a  polecam ażeby wszystkie łaski Boga wszechmogącego spokojnie żyli a dobrze utrzymywali się także i mojej duszy nie zapomnieli. W testamencie Stefana Damasiewicza tak zapisano w tej części: Teraz błogosławię żoną moją najukochańszą i  dzieci moje, oddając ich w opiekę Najwyższemu Stwórcy, takowy testament, czyli ostatniej woli mojej rozporządzenie wobec świadków ręką moją własną przy położeniu znaku krzyża świętego podpisuję i intabulować pozwalam. Intabulować, czyli wpisać do księgi, zwanej wówczas (I połowa XIX w.) intabulacyjną, w której wpisywano m.in. zmiany własnościowe (późniejsze księgi hipoteczne). Ponieważ ogłaszający ostatnią wolę był niepiśmienny, znak krzyża był jego własnoręcznym podpisem, narysowanym obok imienia i nazwiska umieszczonego przez sporządzającego testament pisarza. Było to dosyć powszechne podpisywanie wówczas testamentów. To był okres jeszcze przed rozwojem szkolnictwa doby autonomii galicyjskiej, gdy analfabetyzm wśród ludności, zwłaszcza wiejskiej, był powszechny. Pod spodem, obok były podpisu testatora i świadków, w latach wcześniejszych (do I poł. XIX w.) umieszczane były pieczęcie uczestniczących w sporządzaniu ostatniej woli. Czasy wojny i  epidemii sprzyjały, jak wspomniano, pamięci o  śmierci, memeto mori – pamiętaj że umrzesz, było odczuwalne namacalnie, gdy wokół umierali ludzie.

Testament hrabiego Stadnickiego z Rożnowa

W takich okolicznościach podczas I wojny światowej, sierpniu 1915 r., sporządził testament hrabia Jan Stadnicki z Rożnowa, którego odpis znajduje się w nowosądeckim Archiwum. Chociaż sam Stadnicki był już wówczas w  wieku dość sędziwym – 74 lata, więc był to wiek wówczas w sam raz na sporządzenie tego dokumentu. Tutaj krótko warto wspomnieć o tej osobie, o jego działalności publicznej. Był posłem na Sejm Galicyjski i  członkiem austriackiej Rady Państwa, a  dokładniej Izby Panów. To on między innymi zabiegał o  wprowadzenie języka polskiego do szkół ponadpodstawowych, zajmował się budową dróg, linii kolejowych oraz sprawami melioracji rzek. Według współczesnych, brak mu było politycznych zdolności, co spowodowało, że nie objął najwyższego stanowiska w kraju, a był tylko wymieniany jako kandydat do objęcia tej posady – Namiestnika Galicji. Jego testament zaczyna się typowo, wezwaniem do Trójcy Św.: W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Następnie krótkie uzasadnienie potrzeby napisania ostatniej woli. Wobec niespodziewanych wypadków spowodowanych wojną, wobec choroby może nieuleczalnej mego syna Andrzeja i wobec niepewności losu mojej córki Joanny, czuję się przynaglonym do sporządzenia ostatniej mojej [woli – przyp. S.R.], tyczącej się pozostać mającego majątku. Czynię to w krótkich słowach, ale nie chcę, by jakakolwiek niepewność co do ostatniego mego rozporządzenia pozostała. Co ciekawe Stadnicki poniósł szkody w pierwszym roku wojny, więc już w testamencie rozporządził przyszłymi ewentualnymi odszkodowaniami wojennymi, komu i z jakiej miejscowości mają przypaść: Odszkodowania wojenne jakie może przypaść z  dóbr moich Wielka wieś i  Milówki przeznaczam dla córki mojej Joanny Stadnickiej, a odszkodowania wojenne jakie w  Rożnowie przypaść może przeznaczam dla Andrzeja Stadnickiego mego syna. Na końcu testamentu jeszcze raz przywołuje okoliczności spisania testamentu i żegna się z bliskimi: To są postanowienia, które podjąłem w chwili grozy i ciężkiego zmartwienia oraz w niepewności co do przyszłych losów moich wnuków i dzieci. Miałbym wiele jeszcze do pisania żegnając się z żoną i dziećmi i wnukami, ale chwila nie jest stosowna do rozczulania się. Żegnam przeto wszystkich i żonę i dzieci tak Stadnickich jak i Mańkowskich i proszę o modlitwę i mszę św. za grzeszną duszę moją.

Czytaj dalej - TUTAJ







Dziękujemy za przesłanie błędu