Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 6 lipca. Imieniny: Dominiki, Jaropełka, Łucji
27/09/2023 - 09:10

Kuracjusz sam wybierze uzdrowisko, w którym chce podreperować zdrowie?

Wbrew zapowiedziom z początku tego roku nie będzie nie tylko rewolucji w leczeniu sanatoryjnym, ale nawet korekty. To oznacza, że kuracjusz nie tylko nadal pojedzie na leczenie na zasadzie rosyjskiej ruletki, ale dalej będzie musiał godzić się z patologiami pozostałymi jeszcze z czasów PRL, które opanowały i nie opuszczają polskich uzdrowisk będących w gestii Narodowego Funduszu Zdrowia.

W sanatoriach działających w Polsce trzeba nie tylko płacić niemal za wszystko poza podstawowymi zabiegami, ale na dodatek od lekarza NFZ (często na zasadzie jego widzimisię, a nie preferencji pacjenta) zależy, do którego uzdrowiska ostatecznie trafi kuracjusz. Zmiana tej zasady – na prawo wyboru, była sztandarowym hasłem zapowiadanej rewolucji w leczeniu uzdrowiskowym w Polsce.

Rewolucja w sanatoriach zatrzymana jeszcze nim się zaczęła

Wbrew składanym deklaracjom przez poprzedniego ministra zdrowia gruntowana nowelizacja ustawy o leczeniu uzdrowiskowym ani nie trafiła pod konsultacje społeczne – co zapowiadane było w pierwszym kwartale 2023 roku – ani nawet nie powstał taki projekt.

Zmian, przynajmniej na razie, nie planuje też nowa szefowa resortu zdrowia.

Zapowiadana reforma miała odebrać część kompetencji NFZ, dając większą swobodę pacjentom i samym sanatoriom. Pierwsi mieliby wybór miejsca kuracji, drudzy nie musieliby się trzymać sztywnych stawek opłat, do ponoszenia których zobowiązani są pacjenci. Ustawa miałaby też ustanowić maksymalne stawki dopłat dla pacjentów.

Wprowadzenie większej swobody – elementarnych elementów rynkowych w miejsce urzędniczych nakazów i arbitralnych decyzji – pozwoliłoby zarówno zaoszczędzić na kosztach biurokracji jak i przez elementy konkurenci poprawić bezkosztowo jakość usług.

Tak będzie dalej: dodatkowe opłaty dla kuracjuszy jak paragony grozy dla turystów

Zmian na razie jednak nie będzie, choć także najwyżsi urzędniczy ministerstwa zdrowia widzą potrzebę nowelizacji ustawy o leczeniu uzdrowiskowym.

Obecnie drobne korekty wprowadzane są rozporządzeniami – np. e-skierowania do sanatoriów czy nowe standardy dotyczące liczebności oraz kwalifikacji personelu placówki uzdrowiskowej.

Eksperci wypowiadający się w tej sprawie dla Portalu Samorządowego sugerują, że jedną z barier hamujących radykalne zmiany są obawy małych sanatoriów, że w warunkach zbliżonych do rynkowych nie podołają one konkurencji renomowanych uzdrowisk.

Pewne jest, że wbrew wcześniejszym zapowiedziom nic się nie zmieni także z początkiem 2024 roku. Nadal o wszystkich szczegółach leczenia uzdrowiskowego, łącznie z miejscem decydował będzie wyłącznie lekarz NFZ.

Do sanatorium zaś wyprawiać się kuracjusz musi z solidnym bagażem i portfelem. Poza własnymi ręcznikami – najlepiej w kilku kompletach – bardzo przydatny będzie czajnik elektryczny. Dużo gotówki w portfelu przyda się na dodatkowe opłaty, w tym umowne, jak korzystanie z telewizora, możliwość ładowania telefonu komórkowego, o parkingu dla samochodu już nie wspominając. Poza bulwersującym faktem istnienia takich opłat, o których nie ma mowy w żadnych przepisach, oddzielną kwestią jest ich paskarska wysokość.   ([email protected]) fot. BogdanJab/pixabay  © Materiał chroniony prawem autorskim







Dziękujemy za przesłanie błędu