Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 9 lipca. Imieniny: Hieronima, Palomy, Weroniki
08/09/2016 - 07:30

Wolność i przyjaźń to najcenniejsze skarby. „Mój Przyjaciel Orzeł” Gerrado Olivaresa

Odrzucony przez ojca chłopiec ratuje życie orła. Między chłopcem, a ptakiem wytwarza się wieź, której nic nie jest w stanie zniszczyć.

Kiedy patrzy się na tytuł tego filmu, można odnieść wrażenie, że jest on skierowany głównie do młodej publiczności, której w sali kinowej nie brakuje, ale to tylko pozory.

Coś w nim znajdą dla siebie także osoby dorosłe. To mądra opowieść o budowaniu relacji ze zwierzęciem, odzyskiwaniu zaufania i utraconej wolności.

„Mój Przyjaciel Orzeł” ma trzech głównych bohaterów Danzera (Jean Reno) – człowiek, który dla Lucasa (Manuel Camacho) jest najlepszym przyjacielem, kimś z kim może porozmawiać, kto mu doradzi.

Ojciec chłopca Keller (Tobias Moretii) obwinia syna o śmierć żony, która zginęła w pożarze. Choć go kocha, to nie potrafi mu tego okazać. Ucieka w pracę, alkohol, robi wszystko, by Lucas czuł się winny. Rana jaką nosi w sercu jeszcze się nie zagoiła.

Zagubiony chłopak szuka kogoś, komu będzie potrzebny. Pewnego dnia znajduje wyrzuconego z gniazda orła, któremu nadaje imię Abel. Od tamtej chwili wreszcie czuje się potrzebny i szczęśliwy, ale tylko przez chwilę, bo kilku dniach orzeł, którego nauczył latać nagle znika.

Czy wróci, a jeśli tak, kiedy? Czy ojciec dziecka wreszcie zrozumie, że to on jest źródłem problemów w ich relacjach? Zobaczcie...

Największymi atutami filmu są: świetna obsada aktorska, dobry scenariusz i emocje, które towarzyszą widzowi od pierwszej do ostatniej minuty.

Na sali kinowej chyba nie było osoby, która nie kibicowałaby Lucasowi, nie zachwycała się pięknymi krajobrazami czy muzyką.

Na wysokości zadania stanęli również odtwórcy pierwszoplanowych ról. Ojciec tyran, którego najbardziej boli nie tylko strata żony, ale też brak kontroli nad synem.

Ten, który dla chłopca jest mentorem i prawdziwym opiekunem, doskonale wywiązuje się ze swojego zadania. I wreszcie Lucas - odtrącone, pozostawione samemu sobie dziecko, które potrzebuje bratniej duszy i, którego przyjacielem staje się (co jest bardzo wymowne) nie człowiek, lecz zwierzę.

Cała ta historia jednym może wydać się ckliwa i dość banalna. Drudzy dostrzegą w niej coś wartościowego. I to oni mają rację. Dlaczego ? Bo ta opowieść ma przesłanie, które tak naprawdę poznajemy dopiero na samym końcu.

„Mój przyjaciel orzeł” ma też swoje wady. Jakie? Widz niewiele wie o przeszłości bohaterów (poza informacją o pożarze), edukacji chłopca, jego relacjach z rówieśnikami itd. Nie wszystko zostaje tu powiedziane wprost, a może czasem powinno?

Skoro na film mogą trafić także młodsze dzieci, które nie mają jeszcze wyobraźni, która pozwoliłaby im zrozumieć niektóre sytuacje i decyzje bohaterów. W filmie nie zabrakło dość dramatycznych scen, które mogą przerazić młodego odbiorcę.

Film Olivaresa pokazuje jak ważne są prawidłowe relacje ojca z synem; to, żeby mieć mieć przy sobie kogoś, komu można powiedzieć wszystko.

Film jest on opowieścią, która pozytywnie zaskakuje wiarygodnością. Ma także walory edukacyjne. Uczy, że wolności czasami człowiek nie docenia, ale też nie potrafi właściwie wykorzystać. Dzięki wolności sami podejmujemy decyzje i piszemy swoją życiową historię.

W sumie: dobry dramat, który pozostanie w pamięci, sprawi, że w oku zakręci ci się łza i przypomnisz sobie jak ważne jest to, żeby umieć, wybaczyć, pokochać i dać komuś to czego naprawdę potrzebuje. Gorąco polecam.

Mój Przyjaciel Orzeł ( 2016), reż. Gerrado Olivares, Austria , 2016 Dramat

Moja ocena 8/10 (dobry)

Anna Głód







Dziękujemy za przesłanie błędu