Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Poniedziałek, 8 lipca. Imieniny: Arnolda, Edgara, Elżbiety
30/10/2019 - 14:10

„Chłopcy do bicia” pozwolili dalej działać smolarni w Starym Sączu

Czy radni z gminy Stary Sącz stracili na swoim autorytecie podejmując decyzję o przedłużeniu zgody na funkcjonowanie wytwórni mas bitumicznych przy ul. Na Piaskach w Starym Sączu? Jakie są przesłanki, by uznać ich w związku z tym za – cytując radnego Grzegorza Farona –„chłopców do bicia”? I skąd w ogóle takie określenie?

Na ostatniej sesji znów ważyły się losy funkcjonowania smolarni na gminnym gruncie w Starym Sączu. Po raz kolejny radni mieli zadecydować o tym, że przedłużyć umowę z oprotestowaną ostro przez mieszkańców firmą Machnik.

O wcześniejszych odsłonach tej sprawy pisaliśmy m.in. w publikacjach 
Stary Sącz: smolarnia Na Piaskach znów będzie działać? Miejscowi protestują 
Śmierdzący problem w Starym Sączu czyli co dalej ze „smolarnią” na Piaskach?

Procedowanie uchwały rozpoczęło się od dyskusji miedzy radnymi a szefem rady czy przyspieszyć debatowanie na ten temat i czy dać głos mieszkańcom, którzy w tej sprawie pojawili się na sesji. Tak, jak Andrzej Stawiarski przychylił się do zmiany kolejności uchwał, tak już radnemu Robertowi Ramsowi dał twardy odpór jeśli chodzi o włączenie do dyskusji przedstawicieli lokalnej społeczności. I tu już zrobiło się gorąco. Rams sparował, że często zdarza się, że w obradach biorą udział osoby, które nie są członkami rady. – I im udziela się głosu. Nie wiem dlaczego społeczeństwo Starego Sącza jest w czymś gorsze, by przedstawicielom społeczeństwa nie udzielić głosu? – grzmiał Rams.

- Pan mnie nie lubi? – rzucił jeden z mieszkańców w stronę Stawiarskiego. – Nie, nie, nie. Nie o to chodzi – bronił się szef rady. – (…) ustawa o samorządzie gminnym jednoznacznie kiedy mieszkańcy, w jakiej formie i przez kogo mogą zabrać głos. Na komisjach – tłumaczył. Mieszkaniec dociekał, na jakich komisjach, Stawiarski cierpliwe tłumaczył, że na tych, które procedowały w tej sprawie przed sesją.

Tu do dyskusji włączył się radny Grzegorz Faron i zaproponował, by mieszkańcom dać głos tak, jak udziela się go choćby posłom czy radnym sejmiku wojewódzkiego. Rams go poparł, ale Stawiarski był nieubłagany odsyłając wszystkich do ustawy o samorządzie gminnym. Część obecnych na sali zainteresowanych zażądała, by Stawiarski przytoczył stosowny paragraf. – Teraz? Nie mam takiego obowiązku – uciął dyskusję przewodniczący pouczając mieszkańca, że przeszkadza w obradach i zaznaczając, że informacje o posiedzeniach wspomnianych przez niego komisji ogłaszane są publicznie…

Zobacz też: Stary Sącz: burmistrz niewinny, ale los smolarni na Piaskach już przesądzony

Radny Grzegorz Faron komentował potem, że sprawa dzierżawy terenu dla smolarni ma dwa aspekty – czysto ludzki, moralny nawiązujący bezpośrednio do obecności na sesji mieszkańców, którzy wnosili skargę na działalność tegoż przedsiębiorstwa do rady a nie zostali na sesji dopuszczeni do głosu.– Tutaj każdy musi zagłosować według swojego sumienia. Tak jak uważa – podkreślał radny. Drugi aspekt Faron określił aspektem prawnym.

Radni dowiedzieli się bowiem od prokuratury, że smolarnia nie miała pozwolenia na emisję określonej ilości zanieczyszczeń do atmosfery a mimo to działała. I to w sytuacji w okresie, gdy radni dali jej warunkowe pozwolenie na dalsze funkcjonowanie przy Piaskach (głosowanie w tej sprawie miało miejsce w grudniu – dop. red.). Rams podkreślał, że nawet nie chce podejrzewać, że to jakiś urzędnik gminny dopuścił się zaniedbania, przemilczenia w tej sprawie, że nie dopuszcza do siebie myśli, że mogło być to niedopatrzenie ze strony komisji rady, która w tej sprawie wydawała opinię.

– Zakładając, że wszystko było w porządku, ktoś nas wszystkich wprowadził w błąd – grzmiał nawiązując wprost do właściciela smolarni Machnik a idąc dalej zastanawiał się głośno, czy zgoda na dalsze funkcjonowanie smolarni na Piaskach nie zaskutkuje w odbiorze społecznym przeświadczeniem, że radnych można traktować „jako chłopców do bicia”, którym wszystko można „wepchnąć”.  Potem zabierali głos kolejni radni.







Dziękujemy za przesłanie błędu