Leluchów: nie przerywają strajku na granicy. Ustawili znicze, użyli klaksonów
5 lipca na granicy ze Słowacją rozpoczęła się pikieta mieszkańców Leluchowa, którzy protestują przeciw zamknięciu z dnia na dzień, bez uprzedzenia przejścia granicznego ze Słowacją. Następnego dnia we wtorek o godzinie szóstej nad ranem pojawiły się betonowe zapory. Mieszkańcy pogranicza polsko-słowackiego nie przerywają protestu.
Drugiego dnia przygraniczny strajk przyjął formę dźwiękową, w ruch poszły klaksony samochodowe i syreny strażackie, a na barierach z betonu pojawiły się znicze.
- Strajkujemy już drugi dzień. Służby słowackie postawiły o godzinie szóstej rano beton, zablokowali nas, zablokowali Słowaków, nie mamy prawa przejazdu. Przyjechaliśmy dzisiaj samochodami, używamy klaksonów, mamy syreny strażackie, nie zgadzamy się z tym zamknięciem i chcemy to nagłośnić - mówi sołtys Leluchowa Robert Mitro.
- Na betonie postawiliśmy znicze, które symbolizują śmierć tego granicznego przejścia, postawionego za grube miliony. Jutro nadal będziemy strajkować, chcemy się dowiedzieć, jak długo potrwa to zamknięcie, a dotąd nie mamy żadnego odzewu.
Leluchów jest miejscowością specyficzną, gdyż od momentu zniesienia granicy, ludzie żyją tutaj z wymiany handlowej ze Słowakami. Teraz handel całkowicie zamarł, na wsparcie z tzw. tarczy nie mogą liczyć.
Leluchów do słowackiej Ruskiej Woli, w niektórych miejscach dzieli szerokość niewielkiego strumyka. Jedna z polskich rodzin kupiła dom w Ruskiej Woli, a pracuje w sklepie w Leluchowie. Obecnie, aby dojechać do jednego z tych miejsc, musi pokonać ponad 30 kilometrów, dojechać do Piwnicznej, gdzie przejście graniczne jest otwarte.
A jak wygląda sytuacja w Muszynce (gmina Krynica), gdzie podobnie jak w Leluchowie, z dnia na dzień pojawiły się betonowe bariery?
Będąc przy tym przejściu granicznym, spotkaliśmy podróżującą rodzinę z małym dzieckiem. Młodzi ludzie chcieli przejechać przez Słowację, gdyż ich celem jest Chorwacja. Rodzina musiała zawrócić i w upale pokonać dodatkowe kilometry do otwartej granicy w Piwnicznej. (MK) fot. aut.