Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Poniedziałek, 17 czerwca. Imieniny: Laury, Leszka, Marcjana
09/01/2024 - 10:40

Nie ma już księgarni „Alfabet”... Tak ją wspomina dr Jakub Bulzak

Ogromne poruszenie wśród nowosądeczan i nie tylko wywołała informacja o likwidacji kultowej sądeckiej księgarni „Alfabet”. Ile osób chodziło do tej księgarni, znajdującej się na sądeckim deptaku przy ul. Jagiellońskiej 5, ile książek kupili tam nowosądeczanie? Trudno zliczyć.

Czytaj także: To pożegnanie ściska serce. "Alfabet" nie był zwykłą księgarnią [ZDJĘCIA]

Wielu mieszkańców nie może pogodzić się z tym, że pejzażu miasta znika księgarnia, z którą ma miłe wspomnienia, bo lubiło tam zaglądać w poszukiwaniu nowości i bestsellerów. W poszukiwaniu książki tej tradycyjnej, którą można wziąć do ręki i przeczytać, w poszukiwaniu pięknych albumów, ale też w poszukiwaniu audiobooków, różnych książkowych gadżetów.

Są i tacy nowosądeczanie, którzy nad likwidacją kultowej księgarni przechodzą do porządku dziennego. Zakupy książek w internecie. Syndrom czasu! Nic jednak, moim zdaniem nie zastąpi pobytu w księgarni, panującego w niej tego wyjątkowego klimatu, zapachu książki, specyficznego zapachu farby drukarskiej.

Swoimi przemyśleniami na temat księgarni „Alfabet” – kultowego miejsca podzielił się z redakcją „Sądeczanina” i czytelnikami dr Jakub Marcin Bulzak, znany historyk, nauczyciel I Liceum Ogólnokształcącego z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Jana Długosza w Nowym Sączu.

Czytaj także: W Nowym Sączu zaczęła działać mobilna aplikacja mojaKN. Jak z niej korzystać? [WIDEO]

dr Jakub Bulzak

- Likwidacja księgarni "Alfabet" to kolejna smutna informacja potwierdzająca moją diagnozę, że Stare Miasto nam umarło. Teraz po prostu ustają kolejne "funkcje życiowe" – pisze dr Jakub Marcin Bulzak. - Zapewne przyczyniło się do tego mnóstwo czynników. Jako społeczeństwo coraz mniej czytamy... Jeśli już czytamy, to coraz chętniej w formatach cyfrowych. A jeśli już kupujemy wydanie papierowe, to za pośrednictwem księgarni internetowych. Ot, epoka zmian - zmiana epok.

Mam z tym miejscem oczywiście mnóstwo wspomnień – dodaje sądecki historyk.

Najbliższe sercu jest to o wigilijnym rytuale mojego wujka, który przyjeżdżał do nas z Tarnowa 24 grudnia rano, pomagał w ubieraniu choinki (kiedyś, w czasach prehistorycznych, dopiero wtedy się ją stroiło!), a potem, żeby nie przeszkadzać w "kuchennych rewolucjach", udawał się na okołopołudniowy spacer na cmentarz, by odwiedzić grób swoich dziadków. Bym i ja, kilkuletnie pachole, nie pętał się pod nogami, zabierał mnie z sobą.

Mieszkaliśmy przy ul. Piotra Skargi, zatem trasa spaceru wiodła przez Rynek, ul. Jagiellońską, Planty itd. Obowiązkowym jego punktem była wizyta właśnie w księgarni przy Jagiellońskiej 5, gdzie wujek zapoznawał się z nowościami lokalnego rynku wydawniczego. (Jego sentyment do tego miejsca wiązał się zapewne z faktem, że swoje nastoletnie lata spędził w mieszkaniu na pierwszym piętrze tej kamienicy). Każdorazowo sprawiał mi przyspieszony prezent gwiazdkowy w postaci jakiejś książki.

Mam je wszystkie do dziś: "Ilustrowane dzieje Polski", "Ilustrowane dzieje literatury polskiej", "Ilustrowane dzieje kultury i nauki polskiej", "Sławni Polacy. Artyści", "Historia Polski. Pytania i odpowiedzi", "100 gwiazd polskiego filmu", "Dzieje filmu polskiego".

W "Alfabecie" kupowałem podręczniki szkolne, liczne Sandecjana, książkowe prezenty... Wreszcie miałem okazję stawać tam na półkach pod postacią moich publikacji. Przemija postać tego świata...

Jeśli ta kultowa księgarnia znalazła też cząstkę w Państwa życiu i chcielibyście się podzielić na jej temat swoimi spostrzeżeniami, czekamy na Państwa wspomnienia ([email protected], fot. IM, Veronika_Andrews/Pixabay.com – zdjęcie ilustracyjne), © Materiał chroniony prawem autorskim.







Dziękujemy za przesłanie błędu