Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 18 czerwca. Imieniny: Elżbiety, Marka, Pauli
14/05/2024 - 09:15

Wielki skandal z budową "sądeczanki"? Kto celowo hamuje budowę nowej drogi do Brzeska

To miał być przełom w trwającej od lat telenoweli o „sądeczance”. Powiało optymizmem, kiedy Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wreszcie złożyła wniosek o wydanie decyzji środowiskowej dla inwestycji. Od tamtej pory minęły… blisko trzy lata. I co? I nic. Po jesiennych wyborach parlamentarnych mamy nowy układ polityczny, w którym pilnujący inwestycji sądeccy posłowie z parlamentarnego zespołu do spraw komunikacyjnych w Małopolsce znaleźli się w opozycji. Czy zespół będzie nadal działać? – pytamy szefa tego tego gremium, posła Arkadiusza Mularczyka, który wybiera się do Brukseli.

Z posłem Arkadiuszem Mularczykiem rozmawia Jagienka Michalik

- Panie pośle,  wie pan dlaczego zaprosiłam pana do studia?  Bo ludzi w końcu krew zalała! Ogłosili w sieci pospolite ruszenie i zamierzają protestować w sprawie „sądeczanki”.  Wie pan od ilu lat słyszą, że będzie wydana decyzja środowiskowa dla inwestycji? Od trzech. I co i nic. Ludzie mają do pana żal. Stoi pan na czele parlamentarnego zespołu, który wedle nieustannych zapewnień, ma pilnować tej inwestycji, a pan się teraz ewakuuje do Brukseli.
-
Rzeczywiście startuję w wyborach do Parlamentu Europejskiego, ale nigdzie się nie ewakuuję. Mieszkam w Nowym Sączu i się stad nie wyprowadzam. Ja też jestem bardzo niezadowolony z tego, jak działa Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Krakowie.

Co jest nie tak z tą inwestycją, ile można czekać na decyzję administracyjną!
-
Myślę, że jest tam celowa obstrukcja tej inwestycji. Nie waham się użyć tego słowa.

Kto stoi za tą celową obstrukcją?
-
Na czele tej inwestycji stoi Rafał Rostecki, który był tam jeszcze za naszych rządów i jest obecny za rządów Platformy Obywatelskiej.  W trakcie ostatniej kadencji Sejmu odbyliśmy szereg spotkań w urzędzie wojewódzkim w Krakowie. Zapraszaliśmy do udziału w tych spotkaniach i wojewodę i  marszałka, również  szefa małopolskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg i Autostrad, ale także szefa Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. I tam padały bardzo często deklaracje dotyczące tego, co jeszcze musi być zrobione, żeby została wydana decyzja środowiskowa dla przebiegu „sądeczanki”. Są trzy warianty i są już pozytywne decyzje wydane dla ich przebiegi przez sanepid i Wody Polskie. Decyzji RDOŚ nadal nie ma.  

To wszystko już wiemy. Dokument miał być gotowy z końcem marca ubiegłego roku,  w marcu usłyszeliśmy, że to będzie jesienią, potem, że pod koniec stycznia. Wszystkie terminy wzięły w łeb, bo w konsultacjach społecznych zgłoszono ponad sto uwag do proponowanego przebiegu "sądeczanki".  Problem polega na tym, że każda uwaga musi być wnikliwie rozpatrzona, a autorzy muszą być poinformowani o decyzji. Tak mówiła na początku roku rzeczniczka  RDOŚ. To jest jakieś szaleństwo. Myśli pan, że to celowe działanie?
-
To jest obstrukcja. Chcę zadeklarować, że w najbliższych dniach przygotuję wniosek do Najwyższej Izby Kontroli o zbadanie procedury wydania decyzji środowiskowej, ale również i tego, co dzieję się w ciągu trzech ostatnich lat. Byłem zszokowany tym, że Generalna Dyrekcja przesyła pocztą dokumentację dotyczącą całej „sądeczanki”, podczas gdy obie te instytucje są w tym samum budynku.  RDOŚ wzywa  o uzupełnienie dokumentacji na przykład o kwestie pełnomocnictwa inwestora i daje na to sześćdziesięciodniowy termin, albo domaga się uzupełnia wniosku przez dostarczenia geomap i z tym również  wiążą się wielomiesięczne terminy.

Tylko po co to wszystko,  komu na tym zależy?
- Ja uznałem  że to celowa obstrukcja, której celem jest danie czasu na uzupełnienie dokumentacji inwestorowi. Nie do końca jest to dla mnie jasne, bo pamiętamy jak długo przygotowywano trzy warianty przebiegu drogi. I dziś, kiedy od niemal trzech lat wniosek jest już w RDOŚ i są wydane niemal wszystkie pozytywne opinie co do tej inwestycji, cały czas nie ma terminu. Kiedy już Prawo i Sprawiedliwość przestało rządzić, złożyłem interpelację do minister klimatu. Z tej informacji jak uzyskałem wynika, że nadal nie ma terminu, kiedy będzie decyzja środowiskowa. To dla mnie szokujące, ponieważ wielokrotnie od pana Rosteckiego słyszałem o kolejnych terminach, które deklarował: że to będzie za kilka miesięcy, za pół roku… i teraz kiedy nie rządzimy już od sześciu miesięcy, RDOŚ pisze, że nie wiedzą, kiedy wydadzą decyzję!  A minister klimatu mówi, że terminu nie ma. Moim zdaniem mamy do czynienie ze złą wolą dla tej inwestycji, tym bardziej, że pod sam koniec naszych rządów uzyskaliśmy deklarację zarządu dróg wojewódzkich, że możliwe jest zbudowanie tunelu pod Justem.

Wspomina pan o tunelu pod Justem, którego budowę zakłada wariant samorządowy, wypracowany po wielu trudach i cierpieniach. I co? I nie będzie tego tunelu, bo jest za drogi. A tymczasem kilkadziesiąt kilometrów dalej, buduje się północna obwodnica Krakowa z mostami, estakadami i trzema tunelami! Dla krakusów pieniądze są, a dla sądeckiej prowincji nie ma. Jak to jest możliwe? Co wyście robili w tym zespole parlamentarnym przez cztery lata!
-
Skupmy się na tej inwestycji, bo możemy sobie tutaj opowiadać różne historie o różnych inwestycjach w kraju.

Ależ trzeba o tym opowiadać, bo tam pieniądze są, a dla nas nie ma.
-
Pieniądze są. Nie tak dawno podczas wizyty premiera Morawieckiego na Sądecczyźnie,  z jego ust padła publiczna deklaracja, że w budżecie są zabezpieczone trzy miliardy na budowę „Sądeczanki” . Tunel rzeczywiście będzie droższy niż wariant prowadzący wokół góry Just, , ale to skróciłoby drogę.  Takie było stanowisko Generalnej Dyrekcji poparte głosami samorządowców i polityków z zespołu parlamentarnego. Ale dzisiaj problemem jest brak decyzji środowiskowej.

No i wracamy w naszej rozmowie do punktu wyjścia.  
- Właśnie dlatego zapowiadam skierowanie sprawy do Najwyższej Izby Kontroli celem badania czy zachowane są procedury czy też celowo to postępowanie było przeciągane.

Ile może potrwać sprawdzanie procedur przez kontrolerów NIK?
-
To kwestia kontroli doraźnej, więc myślę, że około trzech miesięcy.

Przez ostatnie cztery lata było otwarte polityczne okno dla tej inwestycji.  Rządziło Prawo i Sprawiedliwość, a na Sądecczyźnie była silna ekipa parlamentarzystów. Teraz polityczne wiatry wieją z innej strony. Czy ten dobry czas dla inwestycji  już się skończył?
-
Niekoniecznie. To inwestycja absolutnie fundamentalna dla naszego regionu. Jeśli chodzi o inwestycje drogowe czy kolejowe naprawdę podjęliśmy szereg działań w parlamencie także z panem premierem Morawieckimi ministrem Adamczykiem, ale dzisiaj nie mamy wpływu na to, że na trasie tej inwestycji były liczne protesty.

Po raz kolejny zadam panu to samo pytanie, zadałam je zresztą też premierowi Morawieckiemu podczas konferencji prasowej przy okazji jego wizyty w Newagu. Czy naprawdę niemożliwe jest przyjęcie specustawy dla tej inwestycji, co położyłoby kres niekończącym się procedurom i protestom.  Przecież przemawiają za tym względy bezpieczeństwa. Wystarczy popatrzeć na statystyki dotyczące śmiertelnych wypadków  na tej strasie.
-Pełna zgoda, ale pani wymaga ode mnie, żebym ja tę decyzję wydał.

Nie, ja pana pytam co zrobić, żeby to wreszcie ruszyło do przodu.
-
Ja jestem parlamentarzystą, a nie szefem Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.  Nie ja wydaję decyzję administracyjną, nie ja stawiam kreski na mapie

Ale jest pan parlamentarzystą i prawnikiem. No więc co z tą specustawą?  Jakie są prawne możliwości rozwiązania tej kwestii?
-
Na tym etapie nie mówmy i specustawie.  Mówmy o tym, dlaczego przez trzy lata nie ma decyzji środowiskowej, bo to kwestia kluczowa, dlaczego ta sprawa jest przeciągana. Dlaczego instytucje, które są w tym samym budynku prowadzą korespondencję przez pocztę.

Cały czas o tym rozmawiamy, ale ja pytam o to, jakie są prawne możliwości rozwiązania tej patowej sytuacji. Czy to jest tak, że ktoś się po prostu trzęsie przed tym, że trzeba przeciwstawić się mieszkańcom miejscowości blokujących inwestycję. Te obawy były zrozumiałe przed wyborami samorządowymi, ale wybory już się skończyły.
-
Być może jest tak, że ktoś się trzęsie… ja oczywiście mogę zapowiedzieć złożenie takiego projektu ustawy, ale ma pani świadomość, że my dzisiaj nie rządzimy.

Panie pośle, chodzi o to, żeby pan powiedział: tak,  złożę taki projekt ustawy.
-
Mogę dać taką zapowiedź, że taki projekt zgłosimy.

Kiedy pan to zrobi?
-
Proszę pamiętać, że dziś nie mamy większości w parlamencie. Większość ma Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica.

Koalicja może się rozpaść, inaczej powieją polityczne wiatry i projekt ustawy będzie, jak znalazł…Uważam, że musimy szukać różnych ścieżek i różnych dróg dla przyspieszenia tej inwestycji, bo ona jest procedowana w sposób skandaliczny. Dlatego powstał zespół parlamentarny, żebyśmy mogli się przyglądać na bieżąco temu, jak to jest procedowane. Ten urzędnik w Regionalnej Detekcji Ochrony Środowiska, który był tam jeszcze za naszych rządów, jest tam dalej.

Nasza rozmowa ciągle wraca w to samo miejsce, czyli do niemożności uzyskania decyzji środowiskowej dla tej inwestycji.  I właśnie to sprawiło, że mieszkańcy Nowego Sącza powiedzieli dość i zamierzają protestować. W mediach społecznościowych zawiązała się grupa protestacyjna. To już prawdziwe pospolite ruszenie. Wydrukowali banery, chcą blokować DK 75. Ludzie wzięli sprawy w swoje ręce. Może to oni powinni pomaszerować do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.  Uważa pan, że to jest dobry pomysł?
-
Każda interwencja jest potrzebna, ale uważam, że zamiast blokować „sądeczankę” należałoby podjechać do Krakowa. Stanę na czele tego protestu i sam pojadę z tymi banerami pod siedzibę RDOŚ.

Nie boi się pan tego, że ludzie pana obśmieją, że przyłączy się pan do protestu jako szef parlamentarnego zespołu, któremu się zarzuca, że niewiele zadział?
-
Przecenia pani możliwości parlamentarzysty. Możemy jedynie wywierać pewną presję polityczną. Nie my wydajemy decyzję, nie my prowadzimy administracyjne postępowanie. Dlatego, dziś musimy się skupić na tym, żeby przyspieszyć tę procedurę i skontrolować, dlaczego to trwa tak długo. Obiecuję, że jestem gotowy do tego, żeby tam pojechać i nie rozmawiać już z panem panem Rosteckim, bo rozmawiałem już nim dziesiątki razy. Jeśli chodzi o tę inwestycję, to ten człowiek po prostu cały czas ściemnia.  Obiecuję, że złożymy wniosek do NIK-u i obiecuję, że przygotujemy projekt specustawy w sprawie „sądeczanki.” Obiecuję też, że pojadę w z ludźmi protestować. Zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby ta ustawa ruszyła.

Trzymamy pana za słowo.

Czy poseł Arkadiusz Mularczyk, równie będzie oddany sprawom Sądecczyzny, jeśli wygra wybory do Europarlamentu i pojedzie do Brukseli? Cała rozmowa z  politykiem w materiale wideo.  ([email protected])







Dziękujemy za przesłanie błędu