Tak jak w Sączu, u nich też się bali spalarni śmieci. Jak się to skończyło?
Czytaj też Newag chce przerabiać odpady na energię. Zrobił się z tego dym w Nowym Sączu
- Gdyby zapytać ludzi mających domy przy ulicy leżącej najbliżej spalarni na osiedlu Kapuściska, co o niej sądzą, to pewnie znajdą się tacy, którzy powiedzą, że jest w porządku, bo dzięki temu mniej płacą za odbiór śmieci, inni powiedzą, że nie wiadomo, co wylatuje z komina, choć na budynku jest specjalny monitoring spalin – mówi Wojciech Mąka z „Expressu Bydgoskiego”.
- Mamy specjalny system filtrów i wszystko jest pod stałą kontrolą – zapewnia rzecznik spółki ProNatura. – W ciągu sześciu lat działania instalacji nie mieliśmy żadnych awarii skutkujących skażeniem środowiska, ani skarg czy protestów. Nigdy nie mieliśmy też przekroczenia norm emisji zanieczyszczeń. Mieścimy się mniej więcej w jednej czwartej progów dopuszczalnych przez prawo. Tradycyjne opalane węglem ciepłownie potrafią przekraczać normy nawet o sto, dwieście procent. To bezsprzecznie najbardziej ekologiczny sposób zagospodarowania odpadów, z którymi nie da się już nić zrobić.
Jak dodaje Piotr Kurek, wbrew obawom mieszkańców nie ma też smrodu, którego się obawiali. – Technologia stosowana w budowie tego typu instalacji praktycznie w całości eliminuje przykre zapachy, zwykle towarzyszące odpadom. Umożliwia to układ podciśnieniowy. Wszystkie odpady, które leżałyby na wysypisku, wpadają do bunkra, z którego powietrze zasysane jest do procesu spalania. Ten smród nie ma jak się wydostać, dopóki spalarnia działa. Pracuję tu szósty rok i nigdy nie było sytuacji, żeby unosiły się tutaj jakieś przykre zapachy. A jako branżowiec wiem, co to znaczy smród tysięcy ton śmieci. W naszej instalacji zamieniamy 180 tys. ton odpadów rocznie w prąd i ciepło.
Jak wskazuje Kurek, dzięki inwestycji w Bydgoszczy kilka lat temu przestało działać wysypisko śmieci. - Zamiast problemem, stały się paliwem zamienianym przez spalarnię w energię elektryczną i ciepło, które w całości jest oddawane do miejskiej sieci.To wszystko można u nas zobaczyć, bo od samego początku funkcjonowania spalarni stawiamy na edukację. Bydgoszczanie tłumnie zwiedzają naszą elektrociepłownię na odpady. To pomaga im zrozumieć jak to wszystko działa i dlaczego odpady warto segregować.
W Europie istnieje blisko czterysta siedemdziesiąt spalarni takich jak w Bydgoszczy. W Niemczech ponad osiemdziesiąt, w Polsce ledwie kilka.
- W naszym kraju potrzeba ich co najmniej trzydzieści – mówi rzecznik spółki ProNatura. - Tak sobie pomyślałem, że jako bydgoszczanin, zazdroszczę Nowemu Sączowi, że za budowę spalarni chce się zabrać firma Newag. My też mamy w Bydgoszczy przedsiębiorstwo, które produkuje pociągi. U nas jednak tę inwestycję musiała zrealizować komunalna spółka z publicznych pieniędzy i unijnego dofinansowania. Naprawdę nie ma się czego obawiać. Pozwólcie Newagowi tę spalarnię budować, bo za kilka lat na miejskim wysypisku zabraknie wam miejsca.
Wedle szacunków Newagu, elektrociepłownia mogłaby przekształcać rocznie w energię 90 tys. ton odpadów wytwarzanych przez mieszkańców Nowego Sącza i okolicznych gmin.
Czytaj też Spalarnia w Nowym Sączu. Fakty i mity
- Tego typu elektrociepłownie nie są obciążone kosztami związanymi z handlem emisjami dwutlenku węgla – wskazuje Łukasz Mikołajczyk i podkreśla, że obiekt stanowiłby źródło ekologicznej i tańszej energii dla Nowego Sącza, w tym mieszkańców korzystających z miejskiej sieci ciepłowniczej. (jagienka.michalik@sadeczanin. info) fot.wideo PtoNatura