Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Poniedziałek, 1 lipca. Imieniny: Bogusza, Haliny, Mariana
25/02/2022 - 09:20

Tak jak w Sączu, u nich też się bali spalarni śmieci. Jak się to skończyło?

Protesty ekologów, obawy mieszkańców, spieranie się na argumenty i dyskusje, które bardziej przypominały rzucanie grochem o ścianę, tak było w Bydgoszczy zanim udało się tam wybudować spalarnię śmieci przetwarzającą odpady na energię. Zakład funkcjonuje od sześciu lat bez żadnych awarii. Chętni mogą zobaczyć jak to działa "od środka". Teraz swój scenariusz o budowie spalarni śmieci zaczyna pisać Nowy Sącz? Jaki będzie finał, na razie nie wiadomo.

Utoniemy w koszmarnie drogich śmiecach, bo nie chcemy spalarni? (2019)

Jak to  było z budową spalarni w  Bydgoszczy?  Ponad osiem lat temu do wszystkich polskich miast przyszła śmieciowa rewolucja, którą przyniosła ustawa  z 2013 roku. Narzucone przez unijne dyrektywy nowe regulacje, na samorządy przeniosły obowiązek odbioru odpadów od mieszkańców. Miasta wiedziały, że prędzej czy później trzeba będzie segregować śmieci, co oznaczało konieczność rozwiązania  problemu odpadów zmieszanych, nienadających się do recyklingu. Jedyna droga ich likwidacji to utylizacja.

Bydgoszcz znalazła się wśród sześciu polskich miast, które zdecydowały się na budowę spalarni. Tę drogę wybrały też Poznań, Białystok, Kraków, Szczecin i Konin.

Spalarnia śmieci w mieście? Taka inwestycja, która miała być realizowana przez miejską spółkę nie mogła pójść gładko. Historię tego przedsięwzięcia, opisywał Wojciech Mąka, dziennikarz „Expressu Bydgoskiego”.

- Ta sprawa od początku budziła ogromne emocje i sprzeciw społeczny. Obawiano się wyrzucenia grubych milionów w błoto i potencjalnych szkód środowiskowych.  Były też protesty, w których pierwsze skrzypce grali działacze lokalnej organizacji ekologicznej. Tylko w ich przypadku można mówić o zorganizowanej formie demonstracji. To była grupka pięciu, dziesięciu osób. W otoczeniu transparentów pojawiła się przed bramą placu budowy spalarni. Próbowali blokować wjazd. Doszło do interwencji policji, ale  nie było w tym agresji.

Ekolodzy zorganizowali też wiele konferencji prasowych, podczas których przekonywali, że spalarnia o takiej mocy przerobowej jest dla Bydgoszczy zbyt duża, a wybrana dla instalacji technologia rusztowa jest szkodliwa i przestarzała. Mąka podkreśla, że sami mieszkańcy nie byli skłonni do uczestniczenia w protestach, za to tłumnie  pojawiali się na spotkaniach konsultacyjnych organizowanych przez władze miasta.

- Przychodziło nawet i sto osób z osiedla Kapuściska, w pobliżu którego miała być budowana spalarnia. Ze strony samorządu padały argumenty, że dzięki inwestycji zniknie wysypisko śmieci, a odbiór odpadów będzie tańszy, że tego typu spalarnie budowane według najnowszych technologii, to tak naprawdę  elektrociepłownia produkująca energię z odpadów.

Czytaj też Chcemy jej czy nie? Pomysł budowy spalarni w opinii sądeczan [WIDEO] 

Dziennikarz wspomina spotkanie  mieszkańców osiedla z udziałem prezydenta Bydgoszczy.  – Były momenty dyskusji, kiedy argumenty prezydenta przypominały rzucanie grochem o ścianę. On odwoływał się do konkretów, a słyszał: „ Nie chcemy tej spalarni i koniec. Teraz opowiadacie sobie takie rzeczy, a potem będzie to wyglądało  inaczej”.  To był czasami tego rodzaju poziom dyskusji.

- Na takich spotkaniach pojawiali się też pro-ekologiczni fachowcy od środowiska, ze stopniami naukowymi – dodaje Mąka.-  Mówili, że to trucizny i rakotwórcze związki.  Ze strony zwolenników inwestycji też pojawiali się ludzie z doktoratami, którzy z kolei przekonywali, że to bezpieczna, nowoczesna technologia, z powodzeniem stosowana na całym świecie

Ja sam, jeszcze przed uruchomieniem spalarni w Bydgoszczy, miałem okazję zobaczyć jak działa taka sama elektrociepłownia na odpady, o identycznej technologii spalania, w Szwecji, w Malmö. Tam nikt się tym nie przejmował, a przecież Skandynawowie przywiązują ogromną wagę do ekologii i ochrony środowiska.

Swój scenariusz o budowie spalarni śmieci zaczyna pisać teraz Nowy Sącz. Planowana inwestycja już podzieliła mieszkańców na zwolenników i przeciwników inwestycji. Dyskusja rozpętała się też w radzie miasta.  Jak było z samorządowcami w Bydgoszczy?

-  To była atmosfera konstruktywnego dialogu – mówi teraz Piotr Kurek, rzecznik prasowy Międzygminnego Kompleksu Unieszkodliwiania Odpadów ProNatura , miejskiej spółki która realizowała inwestycję i jest właścicielem spalarni.  - W radzie miasta dyskusja toczyła się na poziomie „fakty i mity”. Jeszcze dziesięć lat temu hasło słowo „spalarnia” miało w stu procentach pejoratywne skojarzenie.

- Mówienie wtedy, że tak się robi na Zachodzie, więc i my to zróbmy, było nie do końca informacją, którą można było zweryfikować.  Myślę, że teraz takie rozmowy przebiegałyby inaczej. Już nie - dlaczego warto, ale dlaczego… jeszcze  tego nie zrobiliście – dodaje rzecznik spółki i podkreśla, że w sprawnie przebiegł proces administracyjny wydania decyzji środowiskowej dla inwestycji jak i wyłonienia wykonawcy.

 Czy mieszkańców Bydgoszczy ostatecznie udało się do budowy spalarni przekonać, czy też zostali postawieni przed faktem dokonanym? Czytaj dalej nana następnej stronie. Kliknij TUTAJ 







Dziękujemy za przesłanie błędu