Zwiedzanie Kościoła katolickiego – I stworzył Bóg człowieka
Kolejna katecheza z cyklu zatytułowanego „Tu się z-wiedza Kościół katolicki” dotyczyła stworzenia człowieka. W Bazylice Mariackiej w Krakowie, wygłosił ją o. dr Piotr Jordan Śliwiński, kapucyn.
![](http://archiwum.sadeczanin.info/media/gallery/2013-01-19-kosciol-19-stycznia/photo_40c076c930bce7826cd5.jpg)
Bóg stworzył człowieka na Swój obraz i podobieństwo. Co to znaczy? Z jednej strony odnajdujemy najpierw to, że człowiek jest materialny: ma ciało i jest nim; to ciało jest dobre. Chrześcijaństwo, reflektując choćby nad sceną stworzenia, a później nad prawdą o Wcieleniu się drugiej Osoby Trójcy Przenajświętszej, o Synu Bożym, który przyjął ludzkie ciało, podkreśla, że ciało ludzkie – jest dobre. Odkrywamy też, że moje doświadczenie przekracza to, co tylko materialne; odkrywamy, że jest w nas jakieś centrum, które nazywamy „ja”. W tradycji chrześcijańskiej mówi się, że człowiek, obok elementu materialnego, który jest postrzegalny przez nasze zmysły, ma w swojej konstytucji także element duchowy, w tradycji chrześcijańskiej nazwany duszą. (…).”
Następnie, o. Jordan mówił o poszukiwaniach Ojców Kościoła i późniejszych teologów tego, co w człowieku jest tym elementem, o którym Bóg powiedział, że jest Jego obrazem i podobieństwem w nas. „Jedni mówili: to jest wola, czyli zdolność do kochania, do wyboru, do decydowania o sobie. Inni powiedzieli – to jest intelekt, fakt, to, że człowiek może myśleć. W końcu, dyskusje te przeciął w pewnym momencie jeden z Ojców Kościoła: Epifaniusz z Salaminy powiedział, że człowiek jako taki w swojej całości został stworzony na obraz i podobieństwo Boże, nie doszukujmy się jakiegoś jednego elementu.” A zatem – człowiek przekracza całe stworzenie poprzez „myślenie o swoim losie, doświadczenia, pamięć”.
Myśl chrześcijańska nazwała człowieka „osobą”. W V w. Boecjusz sformułował taką definicję: „Osoba to indywidualna substancja o racjonalnej naturze”. A zatem – człowiek jest takim bytem samoistnym, który nie istnieje w czymś, ale istnieje sam, a przy tym, ma racjonalną naturę: może myśleć, kochać, ma wolę. „Takie zdefiniowanie człowieka – mówił Prelegent – przez jego osobowość, pozwala dostrzec człowieczeństwo w każdym człowieku, nawet w tym, który aktualnie nie jest w stanie myśleć, bo np. jest w śpiączce. Stąd, każda osoba, nawet małe dziecko w łonie matki – ma niezaprzeczalną godność.
Człowiek zostaje stworzony jako mężczyzna i kobieta. Tekst biblijny wskazuje na ich równość. Ksiądz Jakub Wujek zapisał w swoim przekładzie Biblii: „mąż” i „mężyna”, by podkreślić tę równość także na poziomie leksykalnym. To mężczyzna i kobieta otrzymują nakaz Boży, aby nie jedli z drzewa wiadomości dobra i zła, aby korzystali z tego symbolicznego ogrodu rajskiego, aby się rozmnażali i opanowywali ziemię – jako para(…). Z tego opisu możemy także wnioskować, że, małżeństwo jest instytucją chcianą przez Boga i że doświadczenie bliskości seksualnej w tej relacji jest czymś dobrym.
Adam i Ewa otrzymują polecenie bycia ze sobą, bycia dla siebie, co się wyraża także w zadaniu wychowywania kolejnych pokoleń, ale – otrzymują także polecenie czynienia sobie ziemi poddaną. KKK w punkcie 377 mówi: „"Władanie" światem, które Bóg od początku powierzył człowiekowi urzeczywistniało się przede wszystkim w samym człowieku jako panowanie nad sobą. Człowiek był nieskazitelny i uporządkowany w swoim bycie, ponieważ był wolny od potrójnej pożądliwości, która poddaje go przyjemnościom zmysłowym, pożądaniu dóbr ziemskich i afirmacji siebie wbrew nakazom rozumu.” A zatem to, że człowiek był blisko Boga, że był wolny od grzechu, sprawiało, że jego władanie światem przyrody było także uporządkowane, nie miało w sobie nic z podejścia grabieżcy, kogoś, kto niszczy. Pośrednio mamy tu także myśl dotyczącą kultury, tego co człowiek tworzy jako swoje środowisko. Kultura jest dobra jeśli jest uporządkowana, jeśli wynika z tego głębokiego panowania nad sobą, a więc pewnego uporządkowania, czyli przyjęcia hierarchii wartości, którą proponuje Bóg, przyjęcia, że to On jest Panem i Stwórcą, a człowiek jedynie kimś, kto dostaje niejako „w wynajem” cały świat.
Z tego wynika także olbrzymia odpowiedzialność za świat. Chrześcijanin uczy się z opisu stworzenia także swoistej wrażliwości – jak byśmy dziś powiedzieli – ekologicznej, tego, że poszanowanie przyrody zaczyna się od ekologii człowieka – ochrony człowieka przed złym wpływem, przed tym nieuporządkowaniem, które doprowadza do nieuporządkowania w naturze, do jej niszczenia.
Człowiek, żył w doskonałym pokoju z Bogiem, w przestrzeni Raju, obcując z Nim twarzą w twarz: Bóg przechadzał się w porze popołudniowego powiewu, można Go było zwyczajnie spotkać. To doświadczenie ogromnej bliskości, zażyłości, otwartości – zostało zniszczone, czy może – nadszarpnięte, bo nie do końca zniszczone, przez grzech człowieka, przez zły wybór. Skąd się jednak wzięło zło? Biblia mówi, że na początku człowiek był dobry. Zło zobrazowane przez węża, który później zostaje nazwany szatanem, jest wcześniejsze od człowieka. Ten, ulega pokusie najbardziej podstawowej, bo ów grzech polegał na tym, że człowiek zrobił coś wbrew Bogu, że chciał autonomicznie decydować o tym, co jest dobre a co złe, bez Boga. Sądził, że jest w stanie sam taką hierarchię ustanowić. Gdy grzeszymy, to mówimy: Panie Boże, to co jest dla mnie dobre – to jest dobre, wybieramy coś, czego chcemy. Bardzo ważne, by zrozumieć grzech w relacji osobowej, że to jest bunt przeciwko Bogu. W rzeczywistości polskiego Kościoła, rozumiemy grzech bardzo jurydycznie, w odniesieniu do prawa. Może to wynika trochę z katechezy, która mówi, że grzech to jest przekroczenie przykazania Bożego albo kościelnego. Ta definicja jest prawdziwa, ale nie oddaje istoty grzechu, bo istota grzechu nie polega a buncie wobec prawa, ale na buncie wobec Osoby, na zerwaniu więzi, na pragnieniu autonomii wobec Boga. Rozwinięciem tej sytuacji z Raju jest przypowieść o synu marnotrawnym. Syn też mówi: ojcze, daj mi co mi się należy, ja sobie pójdę i będę żył na swoje konto, bez ciebie. To jest ta podstawowa figura grzechu: po swojemu, inaczej, bez Ciebie. Skutki tego grzechu są dramatyczne. Człowiek traci stan pokoju z Bogiem, zaczyna się Go wstydzić, ukrywa się, bo jest nagi, chce się zasłonić przed Bogiem, bo wie, że uczynił coś złego. Gdy Bóg pyta Adama: Czy może zjadłeś z drzewa, z którego zakazałem ci jeść? – Adam od razu wskazuje na Ewę: To ona, ta kobieta, którą mi stworzyłeś za towarzyszkę, to ona mi dała zjeść i zjadłem. Zobaczmy: skutkiem grzechu jest też rozerwanie podstawowych więzi międzyludzkich. Ostatecznie, kobieta wskazuje na szatana jako na źródło zła, na tego, który kusi i Bóg nie potępia człowieka, potępia szatana. Słowa: „Bądź przeklęty” są skierowane tylko do złego ducha.
![](http://archiwum.sadeczanin.info/media/gallery/2013-01-19-kosciol-19-stycznia/photo_80870caea2b2a4f5b6aa.jpg)
To nie grzech jest centrum historii zbawienia, lecz miłość. „Jan Duns Szkot mówi, że nawet jeśli na ziemi byłby tylko jeden człowiek, to Chrystus przyszedłby go zbawić, bo tak Bóg ukochał człowieka. To miłość Boża, która okazuje swoje oblicze w stworzeniu, później – nie pozostawia człowieka, chce dzielić się szczęściem, które Bóg, Trójca Święta, sam przeżywa. I my w tej historii uczestniczymy jako zanurzeni w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa – a więc staliśmy się nowymi ludźmi, stworzonymi na nowo. Chrzest to nie tylko rytuał, to nowe stworzenie, w Chrystusie. To już nie jest powrót do rajskiego ogrodu, to jest stworzenie przez łaskę, to jest przekroczenie tego pierwotnego stanu. Dlatego, w Exsultecie, pięknej pieśni śpiewanej podczas Wigilii paschalnej, możemy usłyszeć: „O zaiste konieczny był grzech Adama, który został zgładzony śmiercią Chrystusa! O, szczęśliwa wina, skoro ją zgładził tak wielki Odkupiciel!”.”
KKK: art. 355 – 421
Red. AW