Medycy na skraju wyczerpania. Przez pandemię szwankuje im zdrowie psychiczne
Wszyscy oczekują od nich pomocy, tymczasem oni sami potrzebują wsparcia. Według ogólnopolskiego badania, przeprowadzonego przez platformę analityczno-badawczą UCE Research i SYNO Poland dla branżowego. Medycznego portalu BML.pl, aż 78,5 proc. lekarzy zauważyło u siebie pogorszenie zdrowia psychicznego w czasie pierwszej i drugiej fali pandemii. Tylko 15,7 proc. nie zaobserwowało żadnych zmian, a 5,8 proc. nie potrafiło tego określić.
– Jeśli ośmiu na dziesięciu badanych uważa, że pogorszyło się ich zdrowie psychiczne w tak krótkim czasie, to trudno mówić o indywidualnych czynnikach czy też o braku umiejętności radzenia sobie ze stresem. Dobitnie świadczy to o tym, że mamy w Polsce szerszy problem systemowy – komentują analitycy.
Czytaj też Śmierć przegryzana pizzą. Porażająca relacja lekarza covidowego oddziału
Osoby, które stwierdziły u siebie pogorszenie zdrowia psychicznego, głównie uważały, że wpłynęły na to trudne warunki pracy – 31,6 proc. Tłumaczyły też, że źle działała na nich izolacja społeczna – 23,8 proc. I tak samo często deklarowały obawy o to, że z racji wykonywanego zawodu mogą narażać na zakażenie swoich bliskich – 23,8 proc. Najrzadziej wyjaśniały, że powodem gorszego stanu jest lęk o własne zdrowie – 8,2 proc.
– Można tutaj wskazać m.in. na presję z powodu obostrzeń i niedobór środków ochronnych w części szpitali, zwłaszcza podczas tzw. I fali pandemii. Do tego należy dodać pogłębiające się braki kadrowe, a także agresję ze strony niektórych pacjentów. Czasem chorzy obwiniają lekarzy o to, że mają teraz ograniczony do nich dostęp. Dla osób pracujących ponad siły może być to szczególnie przytłaczające i ciężkie doświadczenie – komentuje wyniki badań Joanna Szeląg z federacji związków pracodawców ochrony zdrowia Porozumienie Zielonogórskie.
Natomiast dr Wiktor Smyk z portalu dla lekarzy BML.pl podkreśla, że nie wolno zapomnieć o nieustannej presji, jaką obecnie odczuwają medycy. Praca w takich okolicznościach jest wykańczająca zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Dodatkowo przebywanie w ciągłym kontakcie z potencjalnie zakażonymi osobami niesie ze sobą ryzyko przymusowej izolacji i narażenia bliskich na chorobę.
– Badanie pokazuje, że lekarze dobrze rozumieją specyfikę zawodu. Dlatego nie obawiają się tak bardzo o własne zdrowie, jak o bliskich, co jest zupełnie naturalne. Należy też pamiętać o tym, że w normalnych warunkach nie wszystkie specjalizacje wiążą się z wysoce stresującymi warunkami pracy. Natomiast w czasie pandemii np. niektórzy lekarze rodzinni byli delegowani na oddziały COVID-owe. I to było dla nich dużym obciążeniem psychicznym – tłumaczy Joanna Szeląg.
Respondenci, których stan zdrowia psychicznego pogorszył się z powodu warunków pracy, najczęściej wymieniali złą organizację zadań w swojej jednostce – 61 proc., a także większą niż normalnie ilość obowiązków – 41,6 proc. Zwracali też uwagę na zachowanie przełożonych – 40,3 proc., jak również na słabe dbanie przez nich o warunki pracy personelu – 31,8 proc. Ponadto wskazywali na nieracjonalne zachowanie pacjentów – 30,5 proc.
– Wierzę, że wszyscy lekarze chcą dobrze dla swoich pacjentów, ale obecna sytuacja ich zwyczajnie przerasta. W systemie nie ma odpowiednich zasobów, aby sobie z nią dobrze poradzić. Należy więc improwizować, co generuje dużo stresu i nieporozumień. Zła organizacja czy zbyt duża ilość pracy, a także zachowania przełożonych to konsekwencje wieloletnich zaniedbań w ochronie zdrowia – dodaje Damian Markowski.
Z kolei ci, którzy nie zaobserwowali u siebie pogorszenia zdrowia psychicznego, głównie wskazywali na brak obaw o utratę pracy. Ponadto twierdzili, że mają mocną psychikę i osobowość. Zapewniali również, że izolacja społeczna nie stanowiła dla nich obciążenia. Jak stwierdza Joanna Szeląg, w tym zawodzie można być spokojnym o zatrudnienie. Problemem jest niedobór pracowników.
– Osoby, których zdrowie psychiczne nie uległo pogorszeniu, stanowią tylko ok. 16 proc. respondentów. Można więc podejrzewać, że wyjątkowo dobrze znoszą nadzwyczajne sytuacje i zmiany. Łatwiej jest im zachować wewnętrzną równowagę. Dodatkowo, ich miejsca pracy mogły być właściwie zarządzane lub ci lekarze nie zajmowali się bezpośrednio zakażonymi pacjentami – analizuje dr Smyk.