Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 3 lipca. Imieniny: Anatola, Jacka, Mirosławy
13/02/2022 - 19:05

Anders Breivik, neonazista wciąż w celi. Norweska „odsiadka all-inclusive”

W tym roku mija 10 lat od skazania Andersa Breivika, jednego z najsłynniejszych norweskich neonazistów. Przypadek Breivika jest bardzo skrajny, a on sam wciąż nie poddaje się resocjalizacji.

22 lipca 2011 r. na długo pozostanie w pamięci Norwegów. To właśnie tego dnia Anders Breivik zamordował ponad 77 osób dokonując zamachu na masową skalę. Detonując bombę uśmiercił 8 osób przed siedzibą rządu Norweskiego w Oslo, a następnie udał się na wyspę Utoya, gdzie przebywali uczestnicy obozu młodzieżowego lewicowej Patrii pracy. Tam zamordował 69 uczestników zgrupowania. Choć przypadek Breivika jest bardzo skrajny, a on sam wciąż nie poddaje się resocjalizacji, system penitencjarny w Norwegii wydaje się unikatowy i wysoce skuteczny w skali światowej.

Adwokat Andersa Breivika, Oeystein Storrvik, złożył wniosek o warunkowe zwolnienie z odbywanej kary po 10 latach odsiadki w więzieniu. Pięciu sędziów, w 2012 r., orzekło wobec Breivika maksymalny wymiar kary wynoszący w Norwegii 21 lat, z możliwością jej skrócenia po 10 latach. Obrońca norweskiego skazańca wnosił o przedterminowe zwolnienie argumentując to brakiem zagrożenia dla społeczeństwa. Na początku lutego sąd orzekł jednak, iż nie zgadza się z opinią obrońcy i odmówił przedwczesnego zwolnienia Breivika.

Mecenas Storrvik już zapowiedział odwołanie się od decyzji, choć jak zaznaczył nie ma gwarancji, że odwołanie zostanie rozpatrzone pozytywnie. Stanowisko podobne do wyroku sądu, przed rozpoczęciem procesu wyraziła prokurator Hulda Karlsdottir: „Na podstawie materiału, jaki otrzymaliśmy z więzienia oraz nowej oceny ryzyka dokonanej przez psychiatrę, nadal uważamy, że istnieje niebezpieczeństwo, że Breivik popełni nowe, poważne przestępstwo”. Taką ocenę przedstawiła także biegła psychiatra Randi Rosenqvist, która kilkakrotnie oceniała skazanego i była przekonana, że nie można mu ufać, podtrzymując swoją diagnozę z 2012 r., kiedy stwierdziła, iż badany nie choruję na schizofrenię oraz jest w pełni poczytalny (stwierdzenie niepoczytalności dla niego miałoby być „gorsze niż śmierć”), a jedynie cierpi na „narcystyczne zaburzenia osobowości”.

Dzisiaj 43-letni Norweg, wciąż podtrzymuje swoje neonazistowskie poglądy, w swoich zeznaniach sprzed miesiąca nadal wyraża chęć walki o „supremację białej rasy” choć jak zapewnia już przy użyciu „środków pokojowych”. Warto przypomnieć, iż podczas skazania   Anders Breivik przepraszał, iż nie zabił więcej osób, swoje postępowanie motywował uwolnieniem Europy, a przede wszystkim Norwegii z wielokulturowości i islamizacji, a podczas procesu wykonywał nazistowskie gesty z uniesioną ręką.

Jak wierzy wielu Norwegów, Breivik zamiast wcześniejszego zwolnienia może spędzić w areszcie resztę życia. Gdy po odbyciu całej kary specjalna komisja uzna, iż wciąż stanowi on niebezpieczeństwo dla społeczeństwa i nie poddał się resocjalizacji, może taki wyrok przedłużać wielokrotnie.

Sam Breivik (obecnie po zmianie nazwiska na: Fjotol Hansen) już dwa razy zaskarżał Norwegię o łamanie praw człowieka, w tym zbyt wysoki poziom izolacji w więzieniu, nazywając panujące tam warunki „nieludzkimi”, a także o cenzurę jego korespondencji jakiej dopuszczają się służby więzienne.

Pierwszy proces przed norweskim sądem został przez niego ostatecznie przegrany, choć sąd pierwszej instancji w kwietniu 2016 r. częściowo przyznał rację Breivikowi. W wydanym werdykcie sędziowie stwierdzili, iż trzymanie go w izolacji od innych więźniów jest sprzeczne z art. 3. Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Sprawa podnoszona przez Breivika w Strasbourgu w Europejskim Trybunale Praw Człowieka, także została oddalona. Skazany ma trzy cele więzienne, każda o powierzchni ponad 8 metrów kwadratowych, dostęp do elektronicznej maszyny do pisania, gazet, telewizji, maszyn do ćwiczeń i gier wideo, a także możliwość gotowania i robienia prania.

Choć cześć społeczeństwa europejskiego oburzona jest całym „zamieszaniem” wokół sprawy Breivika i jego ostentacyjnemu podnoszeniu rzekomego łamania praw człowieka, a niektórzy domagają się nawet przywrócenia kary śmierci, sprawa systemu penitencjarnego i podejścia Norwegii do niego jest zupełnie inna niż w większości krajów Europy.

System ten opiera się w głównej mierzę na resocjalizacji, nawet największych przestępców. Kara dożywocia została zniesiona w Norwegii w 1971 r., a kara śmierci już w 1905 r. W Norwegii stawia się przede wszystkim na ponowne zintegrowanie więźniów ze społeczeństwem po odbyciu kary. Jednym z ośrodków wzbudzających największe zainteresowanie oraz kontrowersje, a jednocześnie będący symbolem systemu penitencjarnego jest więzienie Bastøy, znajdujące się na wyspie o tej samej nazwie położonej 100 km od Oslo. W „więzieniu” przebywa około 100 skazańców, gdzie strażnicy stanowią tylko jedną trzecią osadzonych, którzy mieszkają w drewnianych domkach bez krat w oknach, a więźniowie nie noszą kajdanek. Każdy ze skazańców ma własny pokój z ogrzewaniem podłogowym, płaskim telewizorem i prywatną łazienką. Ponadto więźniowie, poza 7-godzinną pracą polegającą głównie na hodowli i opiece na zwierzętami (za którą dostają odpowiednie wynagrodzenie!), mogą w wolnej chwili grać w tenisa, piłkę nożną czy biegać na nartach.

W miejscu tym choć sielankowym przebywają często przestępcy skazani za morderstwa, gwałty czy handel narkotykami. Tym co ma przemawiać za takim systemem, wbrew wielu oczywistym i oburzającym rozwiązaniom, jest jego skuteczność. Norwegia może pochwalić się najniższym na świecie wskaźnikiem recydywy. Po dwóch latach od odsiadki tylko 20 proc. skazanych popełnia przestępstwa i „wraca za kratki”. Dla porównania w Polsce jest to blisko 40 proc., a w USA rekordowe 60 proc., gdzie ośrodki więzienne są tylko wylęgarnią nowych przestępców i utwierdzają nabyte nawyki i zachowania wśród skazanych. W zakładzie Bastøy wskaźnik ten wynosi jedynie 16 proc.! Mimo ogromnych kosztów takiego rozwiązania, średnio za utrzymanie jednego skazanego państwo Norweskie płaci ponad 60 tys. dolarów (dwukrotnie więcej niż w USA), dzięki mniejszej ilości popełnianych przestępstw po zakończeniu odbywania kary i szybkim powrocie do aktywności zawodowej organy ścigania „zaoszczędzają” prawie 140 tys. dolarów. Ponadto poza ewidentnym sukcesem finansowym wynikającym z obecnego rozwiązania trzeba także pamiętać o najważniejszym czynniku jakim jest mniejsza liczba ofiar i poszkodowanych.

Michał Gębski, fot. Pixabay.com – zdjęcie ilustracyjne.







Dziękujemy za przesłanie błędu