Grzegorz Fecko rozpętał dyskusję o Nowym Sączu za 30 lat. Jaki będzie?
Na swoim profilu społecznościowym radny Grzegorz Fecko pyta sądeczan jak widzą Nowy Sącz za 30 lat. Skąd panu przyszedł do głowy ten pomysł?
- Kilka tygodni temu jeden z kolegów, który wie, że startuję w wyborach, zadał mi pytanie: jak ty widzisz to twoje miasto za 30 lat? No i mnie zaskoczył. Mówię - wiesz, ale to nie jest sprawa jest dla radnego, zacząłem tłumaczyć, że to strategia, to jest poważny dokument, no ale potem mówię - słuchaj Marcin, ciekawe pytanie, ale ja zadam je mieszkańcom.
Stąd pomysł szkoły na Helenie, stąd koncepcja sądeckiego Zakrzówka. Zakrzówek, to wyrobisko w Krakowie, które woda w pewnym momencie zalała i okazało się, że tam jest raj na ziemi dla płetwonurków i świetne miejsce wypoczynkowe. Dlaczego nie wykorzystać tego, co i my mamy, by nie musieć jeźdić do Starego Sącza? Chodzi o to, żeby miasto też zaoferowało usługi wypoczynku i rekreacji takie, żeby można też było się spełnić w wakacje, nawet na popołudnia, jeśli ktoś pracuje w lecie.
Jak Pan sądzi, czy za 30 lat będą już gładkie ulice w Nowym Sączu?
- Jeśli remonty będą posuwały się w dotychczasowym tempie, boję się, że nie. Chociać dużo się robi, uważam, że trzeba robić jeszcze więcej i szukać na to pieniędzy, oglądając inne wydatki, łącznie z dużym stadionem Sandecji. Pytanie, czy on musiał być taki duży, postawiam mieszkańcom, natomiast właśnie na ulicach trzeba się skoncentrować, Mamy zapóźnienia, nie nadążamy za naturalną destrukcją dróg, nie nadążamy z tymi remontami, taka jest prawda, nie oszukujmy się
W którą stronę już teraz powinniśmy się kierować, żeby dojść tam za te 30 lat?
- Krokiem w przyszłość jest na pewno nowe połączenie kolejowe, to jest duża szansa dla Nowego Sącza. Przedsiębiorcy pewnie będą musieli się liczyć z tym, że trzeba będzie poprawić warunki płacy, ale z drugiej strony dla kogoś, dla kogo teraz wyzwaniem jest studiowanie w Krakowie, a chce jednak mieć Kraków, bo tam jest według niego jest więcej kierunków, żeby już się nie spierać o poziom, to wtedy może tam dojeżdżać z biletem miesięcznym.
To mi się marzy, żeby nasza młodzież, te dzieci, które za chwilę będą młodzieżą, właśnie w ten sposób mogły studiować, żeby jechali tę godzinę, w jedną i drugą stronę. Będziemy skomunikowani z dużą metropolią, z Krakowem, gdzie oferta teatrów i innych usług jest bardzo wysoka, jeśli chodzi o kulturę. Na to liczę.
A "sądeczanka" będzie już za 30 lat?
- Myślę, że tak. Będzie sądeczanka, będzie jako droga GP, główna, przyspieszona. To nie będzie ekspresówka, bo myślę, że za bardzo skoncentrowaliśmy się te kilkanaście lat temu na ekspresówce. Powinna w takim kształcie teoretycznie wystarczyć, bo jeśli nie będzie miała zbyt wielu skrzyżowań, poprowadzi płynny ruch i z 50 do 60 minut obecnie, będzie spokojnie 30-35 minut do Brzeska, do węzła autostrady, a to oznacza, że przyspieszymy czas podróży Nowy Sącz-Kraków.
Za 30 lat Nowy Sącz pozostanie w swoich granicach czy nieco się powiększy?
- To będą decyzje polityczne, więc nie będę spekulował, natomiast moim zdaniem to nie ma znaczenia, mamy takie przypadki jak Wałbrzych i Boguszów Gorce, miejscowości leżące tuż przy sobie na Górnym Śląsku, czy Trójmiasto, gdzie w Gdańsku nikt nie myśli, żeby wchłonąć Sopot, czy żeby Gdynia, żeby była połączona z Gdańskiem.
Mają swoją filozofię komunikacyjną, mają obwodnicę. My też tak myślimy. Mnie nie przeszkadza, że ktoś jest ze Starego Sącza albo z Podegrodzia, bo my i tak jesteśmy Sądeczanami. Kwestie administracyjne zostawiłbym na boku, ważne jest, żebyśmy umieli ze sobą rozmawiać. ([email protected]) Fot. Grzegorz Fecko