Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 3 lipca. Imieniny: Anatola, Jacka, Mirosławy
05/03/2014 - 17:30

Ryszard Legutko: Unia Europejska z deficytem demokracji

- Parlament Europejski nie jest parlamentem, Komisja Europejska nie jest rządem europejskim, a rotacyjna prezydencja europejska nie ma nic wspólnego z prawdziwą prezydenturą - powiedział prof. Ryszard Legutko. W środę w WSB-NLU w Nowym Sączu odbyło się piąte spotkanie w ramach Sądeckiej Agory.
Tym razem gościem rektora Wiktora Pateny i dra Marcina Poręby, prodziekana Wydziału Nauk Społecznych i Informatyki, pomysłodawcy i organizator tych debat, był prof. Ryszard Legutko, eurodeputowany z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, filozof, tłumacz Platona, minister oświaty w rządzie Jarosław Kaczyńskiego i sekretarz stanu w Kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Temat spotkania brzmiał "Czy Unia Europejska cierpi na deficyt demokracji?".
- Choć słowo demokracja jest najczęściej używanym słowem w Parlamencie Europejskim, to instytucje europejskie z demokracją nie mają wiele wspólnego - stwierdził prof. Legutko, a dalej wywodził, że europarlament tylko formalnie powołuje Komisję Europejską, która tylko nominalnie rządzi, gdyż kluczowe decyzje zapadają w Radzie Europejskiej (szefowie rządów), gdzie pierwsze skrzypce grają Niemcy i Francja, a ostatnio również Wielka Brytania.
- Podczas wyborów w Ameryce do końca nie wiedziałem kto zostanie prezydentem Stanów Zjednoczonych, a kto zostanie przewodniczącym Komisji Europejskiej było wiadomo od początku - stwierdził prof. Legutko. Uważa, że w Parlamencie Europejskim nie ma rzeczywistej debaty i nie ścierają się poglądy, bo nie ma realnej opozycji, co jest immanentną cechą parlamentów narodowych.
- Od wielu lat rządzi koalicja chadeków i socjalistów, do tej grupy należy PO i PSL, którzy programowo prawie niczym się nie różnią - mówił. Prof. Legutko tłumaczył, że po rewolcie młodzieżowej w 1968 roku, która zapoczątkowała głębokie zmiany kulturowe na zachodzie Europy, lewica stała się trochę mniej lewicowa, a prawica przeszłą prawie całkowicie na pozycje lewicowe. To zrodziło zjawisko tzw. głównego nurtu, czyli zestawu uznawanych i dopuszczalnych w debacie publicznej poglądów. Kto sytuuje się poza mainstreamem uważany jest za faszystę, a w najlepszym razie oszołoma.
- Małżeństwa homoseksualne pobłogosławił socjalistyczny prezydent Francji i konserwatywny premier Wielkiej Brytanii - mówił eurodeputowany PiS. Legutko uważa, że Unia Europejska już dawno odeszła od osadzonych mocno w chrześcijaństwie idei ojców-założycieli (Adenauer, Schuman, Gasperi). Zdaniem Legutki Unia Europejska w obecnej postaci realizuje utopijny projekt polityczny budowy ponadnarodowego państwa europejskiego.
- To się nie może udać, gdyż każdy kraj członkowski ma inne interesy, inną historię i inną tożsamość. Nie ma czegoś takiego jak naród europejski - tłumaczył. Polityk PiS mówił też, że w Brukseli euroentuzjaści pytają z wyrzutem eurosceptyków, co w takim razie robią w Parlamencie Europejskim?
- Czy ktoś odważyłby się takie pytanie zadać opozycji w parlamencie narodowym? - pytał gość Sądeckiej Agory.
Prof. Legutko ubolewał nad słabością nielicznych kadr polskich w instytucjach UE. - Ponieważ praca w Brukseli jest bardzo pożądana - mówił - to przedkładają lojalność wobec Unii, nad lojalnością wobec własnego kraju - uważa. Pod tym względem lepsze kadry mają Litwini, Czesi i Węgrzy.
Po wykładzie wywiązał się dyskusja. M.in. Leszek Langer, szef PiS w Nowym Sączu podniósł kwestię budowy rurociągu północnego po dnie Bałtyku przez Rosjan i Niemcy "ponad głowami Polaków", co pokazało prawdziwe oblicze solidarności państw tworzących UE.  
- Odchodzący z urzędu polski ambasador w Niemczech powiedział, że największy sukcesem Polski ostatnich lat stało się, że Polska przestała być problemem w Europie. Za coś takiego on powinien dożywotnie otrzymać zakaz pełnienia jakichkolwiek funkcji publicznych, a nagrodzono go intratnym stanowiskiem w Brukseli - mówił Legutko. Poproszony o ocenę działań Unii Europejskiej w sprawie ukraińskiej powiedział: - Nie spodziewajmy się, że Unia się w to mocno zaangażuje, bo Niemcy są tradycyjnie prorosyjskie, tak samo Włochy i Wielka Brytania, a taką Hiszpanię zupełnie nie interesuje co się dzieje na wschodzie Europy i gdybym był Hiszpanem to też bym się tym nie interesował.
Prof. Legutko tylko luźno nawiązał do zbliżających się eurowyborów ("trochę mniej mandatów zdobędą socjaliści, a trochę więcej chadecy i nic się nie zmieni), choć nieoficjalnie wiadomo, że będzie "jedynką" na liście Prawa i Sprawiedliwości w okręgu małopolsko-świętokrzyskim.
Wśród publiczności piątej odsłony Sądeckiej Agory (ok. 50 osób) dominowali działacze i sympatycy Prawa i Sprawiedliwości. Antoni Poręba, szef PiS w powiecie nowosądeckim, ubolewał, że ciekawe spotkania w WSB-NLU są słabo rozpropagowane. Dotychczas gościli tam m.in. Andrzej Duda (PiS), Joanna Senyszyn (SLD) i prof. Jan Hartman (Twój Ruch).
- Zapraszamy polityków wszystkich opcji, nikogo nie faworyzujemy, gdyż chcemy być wierni etosowi akademickiemu, który polega na poszukiwaniu prawdy - deklarował dr Poręba i zapowiedział  następne spotkanie Sądeckiej Agory. Po raz pierwszy nie będzie to wykład znanego polityka lecz debata. Chełmieccy promotorzy głośnej inicjatywy "Ojcowie w obronie dzieci i integralności rodziny" (Paweł Bogdanowicz z kolegami) wyzwali na "pojedynek" i rękawica została przyjęta, sądeckich posłów PO: Andrzeja Czerwińskiego i Mariana Cyconia. Tematem debaty wyznaczonej na najbliższy poniedziałek (10 marca, godz. 18 budynek C, sala 126) będą zmiany w edukacji, m.in. wprowadzenie obowiązku szkolnego dla sześciolatków i oczywiście ideologia gender. Zapowiada się arcyciekawe "starcie", oby tylko parlamentarzyści Platformy nie stchórzyli w ostatniej chwili... 

(HSZ), fot. własne






Dziękujemy za przesłanie błędu