Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 4 lipca. Imieniny: Aureli, Malwiny, Zygfryda
02/07/2024 - 15:00

“Padłem jak nieżywy”. Szokujące wyznanie naszego księdza! Czy to były tortury?

O zatrzymaniu pochodzącego z Laskowej ks. Michała Olszewskiego było głośno już kilka miesięcy temu. Teraz ogromne poruszenie wywołał jego list, opublikowany przez tygodnik “Sieci”, w którym pisze w jaki sposób miał być traktowany po zatrzymaniu. Do sprawy odniósł się już zarówno premier, jak i ministerstwo sprawiedliwości. Reaguje również opozycja.

List księdza Michała Olszewskiego

O tym wydarzeniu jest niezwykle głośno w całej Polsce. Jak już informowaliśmy, ks. Michał Olszewski z Laskowej (były egzorcysta) został w marcu zatrzymany w związku z zarzutami o nadużycia związane z Funduszem Sprawiedliwości. Jego fundacja “Profeto” miała dostać wielomilionową dotację. Przeciwko takiej decyzji protestowali byli rządzący. Więcej o sprawie pisaliśmy TUTAJ.

Ksiądz został aresztowany 26 marca. Tygodnik “Sieci” opublikował list, w którym opisuje w jaki sposób miał być traktowany. W relacji możemy przeczytać m.in. co działo się zaraz po zatrzymaniu, kiedy był transportowany do Warszawy.

- Konwój wjechał na sygnale na Orlen […]. Mnie w kajdankach zaprowadzono do WC na stacji, a po opuszczeniu WC funkcjonariusze ABW zamawiali sobie hot dogi, a ja stałem skuty na środku sklepu na stacji. Ludzie robili mi oraz funkcjonariuszom w kominiarkach zdjęcia. Prosiłem też, by kupiono mi coś do jedzenia (było już po 12.00, ale dowiedziałem się, że oni “nie karmią”). Pierwszy posiłek zjadłem po 60 godzinach, gdy do sądu mecenas przyniósł mi paczkę od brata! Pierwszy zaś kontakt z nim miałem po 20 godzinach - czytamy na stronie wpolityce.pl, gdzie ujawniona została treść listu.

Ksiądz pisze również, że kiedy przewożący go konwój dotarł do siedziby ABW, został zapytany o to czy będzie zeznawał. Kiedy stwierdził, że jedynie w obecności adwokata, miał usłyszeć, że wobec tego dzisiaj nie wróci do domu.

- Zawieziono mnie na “dołek”. Od 6 rano, przez cały dzień (nawet przy czynnościach fizjologicznych) byłem skuty. Ani na chwilę nie zdjęto mi kajdanek. Usłyszałem, że o tej porze nie ma ani kolacji, ani wody. Ubłagałem pół butelki wody z kranu, przyniesionej w butelce, która stała w celi. Rano, kiedy prosiłem, by zaprowadzono mnie do WC, usłyszałem: “Lej do niej” - stwierdza ksiądz w liście opublikowanym na wpolityce.pl.

Również kolejny dzień miał spędzić bez jedzenia. 28 marca został przewieziony do Aresztu Śledczego w Warszawie-Służewcu. Tam miał od jednego z funkcjonariuszy usłyszeć “Witaj w piekle”. Jak przyznaje, sam widok celi mocno go przeraził. 

- Gdy wróciłem do celi, posprzątałem ją po poprzednim lokatorze i padłem jak nieżywy. Po krótkiej chwili nagle zapaliło się światło. Okazało się, że jestem pod "specjalnym nadzorem". Stąd kamera, kajdanki, nawet przy przejściu na spacerniak, odizolowanie od innych, przejścia pod specjalnym nadzorem i budzenie światłem przez całą noc, co godzinę! Najtrudniejsze były pierwsze dwa tygodnie. Nic nie wiedziałem, od nikogo nie mogłem nic się dowiedzieć. Teraz już sobie „zorganizowałem”, o zgrozo! życie tutaj i jest lepiej - czytamy w liście na wpolityce.pl

Czytaj dalej na następnej stronie







Dziękujemy za przesłanie błędu