Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 3 lipca. Imieniny: Anatola, Jacka, Mirosławy
08/08/2022 - 23:20

Sądeczanka kilka lat stara się o zamianę mieszkania. Już nie ma siły walczyć

Krystyna Wójs, mieszkanka Nowego Sącza od kilku lat wydeptuje ścieżki, chodzi od urzędu do urzędu, pisze pisma mając nadzieję, że ktoś jej pomoże. O pomoc prosiła również sądeckich radnych. Schorowana kobieta, mieszkająca w jednym z bloków przy ul. Kusocińskiego skarży się na uciążliwych sąsiadów romskiego pochodzenia i kolejny już rok prosi o zmianę mieszkania. Prezes Sądeckiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego doskonale zna sprawę pani Krystyny, rozkłada jednak ręce. Dlaczego? Pani Krystyna nie przyjęła, jak do tej pory żadnej z kilku propozycji zamiany mieszkania.

Pani Krystyna jest starszą, schorowaną osobą. Mieszka obecnie w jednym z bloków przy ul. Kusocińskiego. Znajdującymi się tam budynkami zarządza Sądeckie Towarzystwo Budownictwa Społecznego.

– Tutaj nie da się żyć – mówi ze łzami w oczach sądeczanka o miejscu, w którym przyszło jej teraz mieszkać.

W tej części miasta mieszka od kilku już lat i uważa, że przenosiny tam to najgorsze co ją w życiu spotkało. Wcześniej również zajmowała mieszkanie komunalne, ale w ścisłym centrum miasta – na starówce, w kamienicy przy ul. Rynek 3. Jak twierdzi tam dało się mieszkać, było cicho i spokojnie.

Mieszanie na starówce była zmuszona opuścić, kiedy to zapadła decyzja, że w we wspomnianej kamienicy powstaną biura miejskiego urzędu. Jej zostało wówczas przydzielone mieszkanie przy ul. Kusocińskiego.

Pani Krystyna przyznaje, że mieszkanie na starówce, a to przy ul. Kusocińskiego, które obecnie zajmuje to jak niebo i ziemia.

- Dostałam przydział na ulicę Kusocińskiego i zgodziłam się tylko dlatego, że miało to być tymczasowe. Obiecano mi, że znów zamieszkam w centrum, jak tylko się zwolni jakiś lokal. Początkowo przy ul. Kusocińskiego był spokój, było czysto i ładnie. Do czasu, gdy blok został również zasiedlony przez mieszkańców narodowości romskiej.

Nie tylko mi takie sąsiedztwo uprzykrza życie. Co dzieje się tam teraz ciężko opisać słowami – żali się pani Krystyna. – Jest makabrycznie. W budynku mieszkają ludzie, których się obawiam. Miałam wybite szyby, zniszczoną skrzynkę na listy, która wisiała na drzwiach. Boję się wyjść z mieszkania. Już tyle czasu proszę o zamianę mieszkania i nic.

Panią Krystynę najbardziej boli to, że inni lokatorzy, mieszkający w tym bloku, jak twierdzi otrzymali już mieszkanie zastępcze i wyprowadzili się z tego rejonu miasta.

Kobieta nie zaprzecza, że otrzymywała już propozycje innych mieszkań do zamiany. Było ich pięć między innymi na ul. Franciszkańskiej, Piotra Skargi, na ul. Długosza, ul. Zawiszy Czarnego, ul. Broniewskiego.

Według niej wszystkie zaproponowane jej lokale nadawały się do remontu, a na to ją nie stać, bo ma niską emeryturę. Kobieta twierdzi zresztą, że część tych mieszkań miała ogrzewanie na prąd, a jej na płacenie dużych rachunków nie stać.

W mieszkaniu przy ul. Kusocińskiego mieszka bez zawartej z STBS umowy najmu mieszkania. Od razu jednak wyprzedza pytanie, że regularnie, co miesiąc płaci za czynsz oraz media (wodę, światło i prąd).

- Powiedziałam, że nie podpiszę tej umowy, dopóki nie dostanę innego mieszkania i nie wyprowadzę się z bloku przy ul. Kusocińskiego – dodaje nasza rozmówczyni. – Przyjmę mieszkanie, które będzie w dobrym stanie technicznym, które nie będzie wymagało remontu. Nie mam już sił dłużej czekać. Nie mam żadnych długów. Chciałaby żyć tylko w godnych, bezpiecznych warunkach.

Krystyna Wójs dysponuje wieloma pismami, które kierowała w swojej sprawie do władz miasta i sądeckich radnych i urzędników, a także prezesa STBS. I co?

Sytuacja jest trudna, bo, jak do tej pory kobieta nie przyjęła ani jednej propozycji lokum, które proponowało jej miasto.

- Przyjęłabym mieszkanie na parterze w innej lokalizacji i nie do remontu, bo mnie na taki remont nie stać – mówi pani Krystyna. – Może to być mieszkanie w starym budownictwie, używane, ale w dobrym stanie. Bez pieców na węgiel, bo nie mam za co kupić opału.

Mieszkaniem komunalnym, które przy ul. Kusocińskiego zajmuje Krystyna Wójs zarządza Sądeckie Towarzystwo Budownictwa Społecznego.

Jackowi Żelasko, prezesowi tej miejskiej spółki sprawa pani Krystyny jest doskonale znana. Potwierdza, że miasto już kilkukrotnie oferowało jej mieszkanie w innych lokalizacjach, z dala od uciążliwego sąsiedztwa, ale ona żadnej z tych propozycji nie przyjęła.

- Prawda jest taka, że pani Krystyna otrzymała kilka propozycji zamiany mieszkania – mówi Jacek Żelasko, prezes STBS w Nowym Sączu. – Żadna jej nie odpowiadała.

Prezes Żelasko twierdzi, że mieszkanie zajmowane przez panią Krystynę znajduje się w klatce, w której panuje względny spokój. Jednak nie we wszystkich klatkach w tym bloku tak jest.

- Niedawno wystąpiliśmy z pismem o rozwiązanie umów najmu z trzema rodzinami i wysiedlenie ich z tego bloku – dodaje prezes Żelasko. – Trwają postępowania, aby przenieść je z tego bloku w inne miejsca. Rodziny, które nie chcą podporządkować się zasadom współżycia społecznego będą z tego bloku przesiedlane. Będziemy robić wszystko, aby na tym osiedlu nie dochodziło do różnych sytuacji, które teraz mają miejsce.

Prezes Żelasko potwierdza, że pani Krystyna nie podpisała z STBS umowy najmu obecnego mieszkania, za które płaci.

- Nie możemy zmusić tej lokatorki, by taką umowę zawarła – tłumaczy prezes STBS w Nowym Sączu. – Gdyby jednak zdecydowała się na taki krok to co miesiąc mogłaby otrzymać dodatek mieszkaniowy, podejrzewam w takiej kwocie, że mogłaby ona pokryć znaczną część płaconego przez nią czynszu. Bez współpracy i dobrej woli pani Krystyny, bez chęci podpisania umowy najmu nie będzie mogła starać się o dodatek mieszkaniowy czy inne zapomogi. Chcemy tej pani pomóc, ale nie zmusimy jej do przyjęcia pomocy – kwituje prezes STBS w Nowym Sączu.

[email protected], fot. TK, IM.







Dziękujemy za przesłanie błędu